Podróż kiedyś i dziś
W dawnych czasach, kiedy podróże bywały niebezpieczne a świat roił się od niebezpieczeństw dalekie wyprawy były zarezerwowane dla bogaczy. W XIX wieku Europejczycy zwiedzali cały świat, docierając w jego najdalsze zakątki. Byli to najczęściej badacze obdarzeni głodem wiedzy na temat kształtu otaczającej ich rzeczywistości. Albo kolonizatorzy zwabieni bogactwami obcych, egzotycznych ludów, ale to już osobna kwestia. W dzisiejszych czasach podróże stają się dostępne niemal dla każdego. Nie dziwi więc fakt masowości wypraw turystycznych. W dalszym ciągu na na podróż decydują się przede wszystkim ludzie, których na to stać. Dysponują środkami, które pozwalają im spędzić tydzień lub dwa poza granicami swego kraju. Jednak coraz popularniejszy staje się nowy sposób podróżowania, który wzbudza pewne kontrowersje.
Niebezpieczna moda
W ostatnim czasie coraz modniejsze staje się zjawisko tzw. żebro-turystów. Zwiedzający w ten sposób świat, postanawiają podróżować bez pieniędzy, które starają się pozyskiwać na bieżąco od mieszkańców miejsca, w którym dane jest im przebywać. Niektórzy starają się sprzedawać drobne przedmioty, inni puszczają mydlane bańki, śpiewają lub tańczą. Jeszcze inni postanawiają zwyczajnie żebrać. Można podziwiać tych ludzi za odwagę – w końcu podróżują bez pewności jutra, w ciągłym napięciu, całkowicie uzależnieni od własnego szczęścia. Śpią najczęściej na ulicy, narażając się tym samym na wiele niebezpieczeństw. Niemal jak dawni odkrywcy, wyruszający w nieznane. Jednak rzeczywistość jest bardziej złożona.
Biedni utrzymują bogatych
Moda podróżowanie bez funduszy szerzy się przede wszystkim wśród obywateli bogatych państw zachodu. Mimo, że w kraju mają możliwości na zarobienie pieniędzy, które później mogliby przeznaczyć na podróż, wybierają łatwiejszą drogę. Żerowanie na relatywnie od nich biedniejszych obywatelach azjatyckich państw. Bo to najczęściej właśnie w te rejony świata zapuszczają się żebro-turyści. Korzystają z bezinteresowności tradycyjnej dla regionu. Czy jest to uczciwe? Wychodzenie z założenia, że ktoś powinien wesprzeć spełnianie naszych marzeń, tylko dlatego, że są nasze? Żebranie w nowych, modnych ciuchach i drogim telefonem w ręku jest najzwyczajniej nieprzyzwoite. Co z ludźmi, którzy naprawdę potrzebują pomocy? Których nie stać na to, żeby kupić jedzenie? Zdaje się, że żebro-turystów niewiele to interesuje.
Odpowiedź władz
Zjawisko żebro-turystów rozrosło się do takiego stopnia, że zaczęło irytować ludność azjatyckich miast. Coraz częściej na tamtejszych portalach społecznościowych widoczne stają się negatywne komentarze i rosnąca wrogość względem zachodnich podróżników. Nie było problemu dopóki problem ten był jednostkowy, występujący sporadycznie. Jednak w momencie, kiedy żebranie bogatych ludzi obok prawdziwych potrzebujących stało się codziennością, w przeciwdziałanie względem tego zjawiska zaangażowały się władze. Przykładem może być Bali, gdzie tamtejszy Biuro Imigracyjne zapowiedziało przetransportowywanie żebro-turystów do ich ambasad. Taki sposób walki z wątpliwym moralnie rodzajem podróżowania wydaje się odpowiedni. Czy jednak okaże się skuteczny? Trzeba mieć nadzieję, że tak.